Deszcz, mgła i coraz niższe temperatury ostatecznie zakończyły tegoroczne lato. Rozpoczęła się szkoła, dzień znacznie się skrócił i nadszedł czas ciepłej herbaty pod kocem w bliskiej odległości kominka lub grzejnika. Dziś jesień oznacza mniejszą ilość czasu spędzanego na zewnątrz, więcej pysznego jedzenia wieczorami oraz stosik książek lub kilka zaplanowanych seriali na długie ciemne popołudnia. A co oznaczała jesień na wsi jeszcze kilkadziesiąt lat temu?
Jesień na wsi: praca, śluby i odpoczynek
Życie ludzi na wsi od wieków było podporządkowane cyklowi natury i rolnictwu. Nasi przodkowie uzależniali swoje zajęcia od czasu siewu i zbioru, doglądania, plewienia i przygotowywania roślin, owoców i warzyw. Ich życie toczyło się zgodnie z porami roku i pogodą. Jesień na wsi była czasem wzmożonych prac gospodarskich. Aby zebrać plony i właściwie je zabezpieczyć przed nadejściem chłodów należało poświęcić temu odpowiednią ilość czasu. Konsekwencje tych zwyczajów możemy zaobserwować także dziś – jesienią nie obchodzimy znaczniejszych świąt, nie tracimy czasu na siedzenie za stołem, ale intensywnie pracujemy.
Niegdyś świętem, które wyznaczało zakończenie okresu zbiorów były dożynki. Przypadały one zwykle w okolicach równonocy jesiennej, czyli 23 września. Z czasem uroczyste podziękowanie za plony zrosło się ze świętem Matki Boskiej Zielnej, nieco tracąc swój wcześniejszy charakter. Jesienne święta rozpoczynały się dopiero z nadejściem listopada. Jednak wrzesień i październik uważano za najlepszy czas na śluby i huczne wesela. Dużo jedzenia i zakończone prace gospodarskie pozwalały na wystawne wesela trwające po kilka dni.
Czas pracy – wykopki, ostatnie zbiory i przygotowania do zimy
Każdy kto spędził na wsi choćby wakacje, wie, że okres od sierpnia do października upływa na zbieraniu plonów ziemi. Okres ten rozpoczynały żniwa, a koszenie zbóż wiązało się także z dużą ilością kolejnych prac wykonywanych już w stodołach przez następne tygodnie. Z pól, krzewów i drzew trzeba było zebrać tegoroczne plony. Dużym przedsięwzięciem było zwykle zbieranie ziemniaków, angażujące całe rodziny i sąsiadów. Wszystkie zbiory należało starannie przygotować na nadejście zimy – schować w piwnicach i komórkach, zabezpieczyć przed wilgocią i szkodnikami.
Od tego z jaką dokładnością wykonano te wszystkie prace zależał los rodziny w najbliższych miesiącach. Zapasów musiało starczyć na jesień, zimę i na przednówek, który kojarzony był z brakiem jedzenia. Odpowiednie planowanie posiłków dawało pewność, że jedzenia starczy dla wszystkich na cały okres do wiosny. Z tego powodu poświęcano wiele czasu na bardzo dobre zabezpieczenie zbiorów, przygotowanie przetworów oraz przechowywanie warzyw.
Czas zamknięcia
Jesień to w przyrodzie czas zakończenia. Kończy się kolejny cykl roczny, przyroda przygotowuje się do zimowego snu i odpoczynku. Ludzie idąc za jej przykładem zwalniają, więcej czasu spędzają w domu z rodziną, prace gospodarskie z każdym kolejnym miesiącem są mniej intensywne i wolniejsze.
W przyrodzie czuć, że coś się kończy – dzień się skraca, słońce chowa za horyzontem i jest go coraz mniej. Świat rzeczywisty chowa się w ciemnościach nocy, mgle poranków i wieczorów, nikłym świetle słońca za dnia, a to skłania ku światowi duchowemu. Życiodajne słońce zastępuje ogień, który daje ciepło i rozświetla mrok. To jesienią i zimą obchodzimy najwięcej świąt związanych z życiem pozazmysłowym, zwracamy się do zmarłych przodków, dbamy o pamięć o nich. Nadchodzi czas wróżb, odczytywania przyszłości i spotkań z czymś nieuchwytnym. Po dziękczynieniach za udane plony i dobry rok, rozpoczyna się czas przewidywań i oczekiwania na kolejne 12 miesiecy.