Kiedyś jedno z najbardziej lubianych i chętnie celebrowanych świąt. Dziś – przez młodsze pokolenie zupełnie nieznane, a kultywowane już tylko przez nielicznych. Zielone Świątki jeszcze kilkadziesiąt lat temu były równie charakterystyczną uroczystością co Boże Ciało czy dożynki, współcześnie łatwo je w kalendarzu po prostu przegapić.
Jak kiedyś wyglądały Zielone Świątki?
Zielone Świątki to tradycyjna nazwa kościelnej uroczystości Zesłania Ducha Świętego przypadającej na 50 dni po Wielkanocy. Niegdyś świętowano nie tylko w niedzielę, a przez trzy dni – od niedzieli do wtorku. Najważniejszym elementem Zielonych Świątek było przybranie domu oraz budynków gospodarczych zielonymi gałęziami brzozowymi, bukowymi lub lipowymi. Podłogę natomiast wykładano tatarakiem. W ten sposób celebrowano nadejście wiosny oraz rozkwit przyrody, cieszono się z pięknej, ciepłej pogody. Takie zabiegi miały także swoje znaczenie magiczne – bogactwo zielonych, w pełni rozwiniętych i zdrowych roślin miało zapewnić powodzenie w pracach rolnych, obfite zbiory i ochronę przed zarazą. Tatarak odstraszał nie tylko złe duchy, ale miał również znaczenie pragmatyczne, bo jego intensywny zapach chronił przed inwazją szkodników.
Na tym jednak nie kończyły się zielonoświątkowe ludowe uroczystości. W nocy z niedzieli na poniedziałek, a niekiedy i z poniedziałku na wtorek, na miedzach i łąkach zapalano ogniska zwane sobótkami. Wrzucano do nich mocno pachnące gałęzie i zioła, które miały zabezpieczać przed siłami nieczystymi. Od tych ognisk zapalano pochodnie, z którymi obchodzono pola uprawne, by chronić zboża przed śnieciem. W narracji chrześcijańskiej ogniska sobótkowe były odzwierciedleniem płomieni Ducha Świętego.
Wiosenne święto
Tradycyjnym daniem przygotowywanym na wspomnienie Pięćdziesiątnicy jest kołacz z serem oraz jajecznica. Ta druga potrawa była ważna zwłaszcza w południowej części Małopolski, gdzie Zielone Świątki były dniem wyjścia na hale, świętem pasterzy.
Zwyczaje związane z Zielonymi Świątkami sięgają swoim rodowodem jeszcze czasów przedchrześcijańskich. Ogień, woda i jajka symboliczne wiązały się z wiosennym świętowaniem – oczyszczeniem z wszystkiego, co złe i powitaniem nowego życia. Podobne obrzędy występują nie tylko na terenie Polski, ale na całym Starym Kontynencie podczas celebracji różnych uroczystości od marca do czerwca.
Przeczytaj więcej o Zielonych Świątkach TUTAJ.
Zielone Świątki w domu
Współcześnie trudno oczekiwać, że zaczniemy przybijać zielone gałązki do tynkowanych domów, a na dywany w salonie położymy tatarak. Jednak można celebrować Zielone Świątki w domu współcześnie. Jak?
Zrób zielone, wiosenne bukiety – a najlepiej kilka. Ustrój nimi stół w salonie, komodę, połóż na szafce w przedpokoju. Tak, by cały dom wypełnił się widokiem i zapachem świeżo rozwiniętej bujnej roślinności. Ona zapewni dobrobyt i pełnię na cały sezon.
Upiecz tradycyjny kołacz lub współczesny sernik. Ciasto z serem to ważny punkt świętowania, a kto nie lubi sernika? Będzie idealny do niedzielnej czy poniedziałkowej kawy wypitej w towarzystwie zielonych bukietów.
Na niedzielne śniadanie przygotuj jajecznicę. Najlepiej z ulubionymi dodatkami np. szczypiorkiem z grządki czy pomidorami. Wspomnij wszystkie pokolenia pasterzy, które raczyły się tą potrawą na hali. A może też pokusisz się by zjeść na tarasie?
Zorganizuj ognisko w niedzielny wieczór. Nie grilla, ale prawdziwe ognisko, które ma swój niepowtarzalny i nie dający się podrobić klimat. Jeśli obchodzenie pola z zapaloną pochodnią miało chronić zboże przed grzybem, może będzie też ochroną przed szkodnikami w ogrodzie. Warto spróbować!
Pierwsza wersja artykułu ukazała się w biuletynie „W naszej Zalasowej” 1/2020.