śmigus-dyngus
Zwyczaje i obrzędy

Jak śmigus i dyngus w poniedziałek się spotkali…

Drugi dzień świąt wielkanocnych to czas zabawy, radości i spotkań towarzyskich. Po kilku tygodniach poszczenia i spokoju wszyscy są spragnieni uciech, rozrywek i przyjemności. A tego nie można odmówić tradycyjnym obchodom poniedziałku wielkanocnego, czyli święta znanego pod nazwą śmigus-dyngus. To dzień wypełniony polewaniem wodą, smaganiem gałązkami i wykupywaniem się słodkimi podarkami.

Dzień spotkań i dzielonej radości

W kulturze ludowej największe święta wymagały największego spokoju. Wielkanoc i Boże Narodzenie spędzano w domach, z najbliższą rodziną, odpoczywając i przeżywając wspólnie tajemnice Zmartwychwstania i Narodzenia. Nie można było nic robić: zakazane było sprzątanie chaty, jakiekolwiek zamiatanie, używanie ostrych przedmiotów i wykonywanie codziennych obowiązków. Posiłki przygotowywano dzień wcześniej, aby nie gotować w największe święta. Niekiedy zabraniano nawet czesania!

Wynikało to z innego pojmowania świętowania niż obecnie, ale także z dawnych wierzeń. Święta wielkanocne i bożonarodzeniowe zajęły miejsce starych, pogańskich uroczystości, w czasie których, wedle wierzących, na ziemię przychodziły dusze zmarłych przodków. Aby im nie zaszkodzić zabraniano używania ostrych metalowych narzędzi i zamiatania. Być może na zakaz wykonywania prac miało wpływ także żydowskie prawo, które w dzień sobotni zakazuje pracy fizycznej. W końcu od średniowiecza na terenie Polski te dwie nacje żyły obok siebie, a kultury wzajemnie przenikały się.

Śmigus-dyngus, czyli jak dwa zwyczaje stały się jednym

Po niedzielnym odpoczynku i odpowiedniej celebracji święta Zmartwychwstania Pańskiego nastaje Poniedziałek – pierwszy dzień po długim poście, kiedy dozwolone są zabawy, radość, muzykowanie. Tego dnia rozpoczynały się spotkania towarzyskie, ludzie wychodzili ze swoich chałup i wspólnie cieszyli się nowym życiem. Znany dziś śmigus-dyngus wywodzi się z dwóch dawnych zwyczajów, prawdopodobnie sięgających jeszcze czasów pogańskich.

Nazwę śmigus wywodzi się od słowa smagać, czyli uderzać, bić gałązkami wierzbowymi albo wodą. Symboliczne smaganie lub polewanie wodą było zabawą, która niosła ze sobą głębszą treść – te czynności miały oznaczać wiosenne oczyszczenie: z brudu, chorób, również z grzechu.

Dyngus natomiast to zwyczaj wykupywania się od smagania lub innego symbolicznego nękania. Wykupywano się pisankami, przygotowanymi na świąteczny stół słodkościami lub wódką. Dyngusem niekiedy nazywano także wiosenne odwiedziny u rodziny i znajomych, które były zwykle połączone z podarunkami lub poczęstunkiem.

Woda – ważny aspekt wiosennych świąt

W wielu wiosennych obrzędach, również podczas śmigusa-dyngusa, ważne miejsce zajmuje woda. Ten żywioł ma symbolizować oczyszczenie z wszelkich niedoskonałości, zarówno fizycznych, jak i psychicznych, ponowne narodzenie oraz zapewniać dobrostan w przyszłości.

W czasie Świąt Wielkiej Nocy woda nabiera cudownych właściwości już w Sobotę. Poświęcona woda służyła do pokropienia domowników, chaty i obejścia oraz pól. Miała zapewniać bezpieczeństwo, zdrowie i dostatek, a na polach urodzaj. Jeszcze wcześniej, w wielkopiątkowy poranek, należało przed świtem udać się do strumyka, gdzie pod żywą, czyli płynącą, wodą obmywało się twarz. Taki zabieg zapewniał urodę i zdrowie przez cały rok.

Oblewanie się wodą w Wielkanocny Poniedziałek było dobrą zabawą, ale miało także swój wymiar symboliczny. Oprócz wymienianego wcześniej oczyszczania, polewanie wodą zapewniało płodność, dlatego ofiarami tego zwyczaju zazwyczaj bywały panny na wydaniu. Choć ofiara to słowo użyte nieco na wyrost, ponieważ panny, które nie zostały zmoczone w śmigus-dyngus mogły uważać się za nieatrakcyjne i niechciane.

Choć z roku na rok śmigus-dyngus jest obchodzony coraz mniej hucznie (być może z powodu niesprzyjającej pogody, która często organizuje własne oblewanie wodą) w ten Poniedziałek życzę Wam zmoczenia do suchej nitki, które zapewni dobrobyt w całym następnym roku, a wszystkie złe rzeczy pozostawi za Wami! 🙂