Było inaczej, nieco smutniej i trochę skromniej. Taką wizję Wielkanocy przedstawiają Wasze odpowiedzi na pytania zawarte w blogowej ankiecie Wielkanoc w czasach zarazy. Ale czy było całkiem źle? Nie! A że widać już światełko w tunelu wychodzenia z pandemii, czas na świąteczne podsumowania.
Jak wyglądały święta w czasach koronawirusa?
Na początku chciałabym bardzo podziękować tym czterem osobom, które zdecydowały się opisać swoje przeżycia – jestem wdzięczna za poświęcenie chwili na odpowiedzi. Dzięki Wam powstaje ten wpis 🙂
Wszystkie osoby, które wzięły udział w ankiecie są wierzący i przykładają wagę do obyczajów i zwyczajów. Połowa z odpowiadających mieszka na wsi, druga w mieście. To wszystko ma duży wpływ na to jak mogliśmy przeżywać te święta – czy byliśmy przez ten czas zamknięci w czterech ścianach czy jednak wokół nas rozpościerał się ogród i większe przestrzenie wolne od ludzi.
Święta wielkanocne przypadły na czas największych restrykcji związanych z epidemią wirusa. Zakazane było wychodzenie z domu poza najpilniejszymi sprawami, spotykanie się ze znajomymi i rodziną, przemieszczanie się po kraju. W kościele wszystkie nabożeństwa Triduum Paschalnego odbywały się bez udziału wiernych, a w pozostałe dni liczba osób w kościele była ograniczona do 5.
Wielkanoc 2020
Niedzielę Palmową wszyscy spędziliśmy przed ekranami uczestnicząc w nabożeństwach online. Większość odpowiadających przygotowała palmę, która bardzo kojarzy się z Wielkanocą i współcześnie stanowi pewnego rodzaju element wystroju domu na te święta. Kolejne dni Wielkiego Tygodnia minęły bez większych zmian w stosunku do poprzednich lat (oczywiście biorąc po uwagę jedynie kwestię obrzędową).
Wielki Czwartek również spędzaliśmy przed ekranami uczestnicząc w modlitwie. Nie wszyscy zrezygnowali z palenia Judasza, jak wynika z moich obserwacji prowadzonych z ogrodu – na okolicznych wzgórzach jaśniało kilka ognisk. Wielki Piątek został ograniczony do postu, domowych przygotowań i modlitwy indywidualnej.
Wielkosobotnie święcenie pokarmów było w większości parafii odwołane. Jedna osoba wspomniała o tym, że w jej miejscowości święcenie się odbyło – ksiądz jeździł samochodem i stamtąd kropił wodą święconą koszyczki wystawione przez mieszkańców. Pozostałe osoby nie przygotowywały domowego koszyczka. Błogosławieństwo pokarmów odbywało się przed śniadaniem wielkanocnym specjalnie przygotowaną na tę okoliczność modlitwą.
W Wielkanoc i Poniedziałek Wielkanocny najbardziej odczuliśmy brak rodziny, która zwykle w te dni spotykała się w większym gronie. Ci, którzy na co dzień nie mieszkają w domu rodzinnym lub blisko niego, spędzali te święta ze współlokatorami, przyjaciółmi lub drugimi połówkami. I była to okazja na pogłębienie znajomości i zbliżenie się do siebie, co potwierdzają odpowiadający.
Było lepiej czy gorzej?
Na pytanie o to, czy były to święta lepsze czy gorsze wszyscy jednogłośnie stwierdzili, że były one gorsze od poprzednich świąt. Wszystkim brakowało rodziny i spotkań, czyli tego z czym tak naprawdę kojarzymy te uroczystości. Jednak doceniliśmy spokój i wyciszenie, jakie przyniosły te dni, piękną pogodę oraz ludzi, którzy są obok, a których czasem nie dostrzegamy i nie doceniamy w normalnym rytmie życia.
Tegoroczne święta dały możliwość wewnętrznych refleksji i przeżywania religijnych wydarzeń w oderwaniu od nabożeństw i uroczystości kościelnych. Takie radykalne odcięcie od tego do czego jesteśmy przyzwyczajeni pozwoliło na określenie, co naprawdę jest dla nas ważne, a co robimy jedynie ze względu na tradycje czy utarte schematy. Według mnie, choć w święta brakowało spotkań i rodziny, był to też moment na osobiste refleksje i zastanowienie się nad własnymi przekonaniami.
A jak Ty oceniasz minione święta? Podziel się swoimi odczuciami w komentarzu!