śmierć w tradycji ludowej
Uroczystości rodzinne

Sprawiedliwa, nieuchronna, okrutna. Śmierć w tradycji ludowej

Życie każdego człowieka dopełniało się niegdyś w trzech najważniejszych wydarzeniach: narodzinach, ślubie i śmierci. Ta ostatnia, choć bolesna, wstrząsająca i niosąca ze sobą trudne emocje była przyjmowana jako naturalny element życia. Jak traktowana była śmierć w tradycji ludowej?

Jak wyobrażano sobie śmierć w tradycji ludowej?

Śmierć zwykle przedstawiana była jako wysoka, szczupła i blada kobieta lub jako szkielet. Nigdy nie rozstawała się ze swoim atrybutem, czyli kosą. Zwana była także kostuchną lub kostusią. Mówiono, że ukazuje się ludziom tuż przed ich zgonem. W ostatniej godzinie życia przychodzi do człowieka, by ściąć mu głowę i zabrać w zaświaty. Wierzono, że śmierć pojawiająca się w nogach daje nadzieję na wyzdrowienie, natomiast czekająca przy głowie świadczy o przesądzonym już losie. W wielu baśniach i opowiadaniach pojawia się motyw oszukiwania śmierci, a sprytni bohaterowie przesuwają łóżko lub utrudniają drogę śmierci.

Według wierzeń ludzi żyjących na dawnej wsi, śmierć jest jednak przede wszystkim sprawiedliwa – przychodzi do każdego bez względu na jego status społeczny czy majątkowy. Śmierć błąka się po całym świecie i nigdzie nie można jej umknąć. Wytchnienie w swojej wędrówce znajduje na cmentarzach, w kostnicach i kaplicach cmentarnych, na rozstajach dróg, przydrożnych grobach.

Zwiastuny śmierci

Dawniej uważano, że śmierć można przewidzieć. Zwiastować ją miały znaki i odgłosy takie jak wycie psa, hukanie sowy, niepokój koni, kret ryjący tuż pod ścianami domu. O śmierci dowiadywano się także z proroczych snów lub wnioskowano o niej z dziwnych, niezidentyfikowanych dźwięków.

Ci, którzy podejrzewali swoją śmierć, ludzie chorzy lub starcy, starali się uporządkować swoje ziemskie sprawy. Do konających wzywano księdza, by odprawił ostatnią posługę. Umierającego odwiedzała rodzina i znajomi, także osoby skłócone lub nieżyjące w zgodzie. Nierozstrzygnięte spory oraz dawne winy i urazy mogły przedłużać konanie, więc wówczas godzono się i przebaczano sobie. Rodzina trwała czuwając i modląc się w ciszy, aby zapewnić spokój leżącemu na łożu śmierci.

Jak dobrze umrzeć?

W wierzeniach ludu dobra śmierć spotyka człowieka w sędziwym wieku, pośród rodziny, pogodzonego z Bogiem i z ludźmi.  W ostatnich chwilach życia wkładano do ręki umierającego gromnicę, czyli symbol światłości i pojednania z Bogiem. Aby śmierć była jak najlżejsza, łóżko okadzano ziołami, wkładano święcone rośliny w pościel, wyciągano spod głowy poduszkę, by pióra nie zatrzymywały duszy. Tych, których konanie się przeciągało kładziono wprost na klepisku, otwierano okna i drzwi, a nawet robiono dziurę w dachu ściągając snopki ze strzechy, dzięki czemu dusza miała szybciej odejść z ciała.

Przeciwieństwem dobrej śmierci była śmierć nagła, tragiczna, w nieodpowiednim wieku. Wszystkie dusze zmarłych złą śmiercią były niebezpieczne dla żyjących o wiele bardziej niż pozostałe. Z nich powstawały upiory i demony, które błąkały się po świecie i zagrażały ludziom.

Gdy nadchodził moment śmierci, ciszę i skupienie przerywał lament i żałość rodziny. Jednocześnie należało dopełnić wszystkich czynności, które gwarantowały, że dusza bezpiecznie dotrze w zaświaty i nie będzie niepokoić żyjących. O tym w kolejnym poście.