Koniec karnawału to czas hucznych zabaw, dobrego jedzenia, muzyki i tańca. Ostatki, lub szerzej zapusty, są kulminacją ludowych zimowych rozrywek. Tuż przed Wielkim Postem i okresem przednówka, ludzie na dawnej wsi, świętowali i z radością żegnali mięso, tłuszcz i zabawę, dbając jednocześnie o zapewnienie sobie dobrobytu w plonach.
Wtorkowe ostatki kończące się w… piątek
Ostatkami nazywano ostatni dzień karnawału, czyli wtorek przed Popielcem. Najbardziej hucznie obchodzono jednak całe trzy dni kończące karnawał – biesiady i uczty zaczynano już w niedzielę. Tradycyjnie zabawy odbywały się nie tylko w chłopskich chatach i karczmach, ale także w miastach oraz na dworach. Zdarzało się, że biesiadnicy bawili się tak dobrze, że nie zauważali nadejścia Środy Popielcowej, a zabawa kończyła się dopiero w piątek.
W wielu regionach Polski zabawa ostatkowa kończyła się z wybiciem godziny 24. Wtedy symbolicznie zabijano grajka, którego wywożono z karczmy na taczkach, witano żur i śledzia, czyli typowe potrawy postne. Gospodynie w pierwszych dniach postu dokładnie szorowały garnki, aby pozbyć się resztek potraw mięsnych. Aż do Wielkanocy żegnano mięso i tłuszcze zwierzęce.
Ostatkowi przebierańcy
Powszechne w tym czasie były zabawy przebierane czy korowody złożone z różnych istot. W Krakowskim w ostatnie dni karnawału po domach chodziła koza. Chłopcy z muzyką oraz kozą (za którą był przebrany jeden z nich) chodzili od domu do domu grając, śpiewając i robiąc duże zamieszanie w każdej chacie. Koza „różne pokazuje sztuki”, łapie i goni panny, prosi o jedzenie i datki.
W podkrakowskich wsiach można też było spotkać Zapusta – mężczyznę ubranego w kożuch, opasanego powrósłem, w czapce z tektury i z wstążkami. Razem z nim chodził dziad z koszykiem zbierając datki. Zapust i dziad odwiedzali kolejne domy we wsi opowiadając swoją historię, deklamując i zbierając drobne pieniądze, jedzenie i inne wartościowe rzeczy.
Czas magiczny dla płodności i kojarzenia par
Ostatnie dni karnawału były dla społeczności okazją do rozliczenia młodych z ich postępowania w całym mijającym roku. Chłopcy i dziewczęta będący w wieku odpowiednim do małżeństwa, a którzy nie wzięli ślubu w ostatnich miesiącach, byli karani. Karą było często ciągnięcie przez całą wieś drewnianego kloca przypiętego do pasa albo dopinanie do stroju (najczęściej z tyłu, aby ciężej było się go pozbyć) przedmiotu, który miał w niechlubny sposób oznakować pannę lub kawalera.
W ostatnich dniach karnawału dbano także o dobry urodzaj w rozpoczynającym się roku. W trakcie kobiecych spotkań zapustowych (Babskiego combra lub innych podobnych, na które wstęp miały w tym czasie jedynie kobiety) oprócz świetnej zabawy musiało dojść do kilku odpowiednich zabiegów. Urodzaj w zbiorach miał przynieść taniec „na len”, „na konopie” i inne rośliny hodowlane. Był wykonywany jedynie przez mężatki, które poprzez taniec miały przekazać płodność ziemi.
Po kilku dniach intensywnych zabaw wszystko ucichało, aby w zadumie i powadze przygotować się na czas Wielkiej Nocy. Równocześnie świat powoli wybudzał się z zimowego przestoju, rozkwitał, rozpoczynał cykl życia na nowo. Kolejne okazałe świętowanie miało nastąpić już po pierwszej wiosennej pełni księżyca.