Pierwsze dni życia dziecka, od narodzin do chrztu, nadal traktowano jako czas wyjątkowy. Wedle wierzeń dziecko stawało się w pełni członkiem społeczności, chrześcijaninem, człowiekiem dopiero w czasie obrzędu chrztu. Zatem do tego czasu było w niebezpieczeństwie ze strony sił nieczystych. Także matka przez pierwsze tygodnie musiała się ustrzegać zła. Jak wyglądał chrzest w kulturze ludowej oraz pierwsze tygodnie z nowym członkiem rodziny?
Połóg i wywód
Tuż po porodzie kobieta była w izolacji społecznej. Oprócz zwyczajowych wizyt innych kobiet zamężnych w pierwszych dniach połogu, zwykle młoda mama nie spotykała się z ludźmi. Nie mogła wychodzić poza swoje podwórze, a wedle bardziej rygorystycznych nakazów, poza swój dom. Mawiano, że do kobiety w połogu „diabeł ma przystęp”, dlatego szczególnie ją chroniono. Na noc pozostawiano przy jej łóżku lampkę, by nie przebywała w ciemności. Ze względu na rytualną nieczystość, kobieta była wykluczona z wielu prac domowych, a także z uczestniczenia w czynnościach religijnych.
Około sześć tygodni po porodzie kobieta udawała się do kościoła na wywód. Ksiądz modlił się nad matką, błogosławił ją, niekiedy obchodził z nią ołtarz. Wywód odbywał się wedle ściśle określonych w regionie reguł – po mszy świętej lub niekoniecznie, jednak zawsze kobieta wchodziła do kościoła przed modlitwą od strony zakrystii. Po obrzędach oczyszczających mogła wyjść już głównymi drzwiami. Warto dodać, że wywód był praktyką nienakazaną przez Kościół, który nie uznawał porodu za grzeszny lub nieczysty.
Swój, a jednak obcy
Oficjalnym momentem przyjęcia dziecka za część społeczności był chrzest. Wcześniej noworodek symbolicznie przebywał poza bezpieczną granicą Kościoła, więc był narażony na różnego rodzaju niebezpieczeństwa. Z tego powodu w pierwszych tygodniach życia dziecka nie wychodzono z nim, nie odwiedzano krewnych czy sąsiadów, czasem nawet nie zabierano z chaty na zewnątrz. Pieluszek nieochrzczonego dziecka nie wolno było rozwieszać na podwórku. Wszystko to stanowiło ochronę przed chorobą i śmiercią niemowlęcia.
Chrzest w kulturze ludowej
Ważnym elementem chrztu był wybór rodziców chrzestnych. Zwykle stawali się nimi krewni, zawsze byli to ludzie poważani, dobrze prowadzący się, najlepiej majętni. Ponieważ chrzest organizowano jak najszybciej po narodzinach, często w okresie połogu, dziecko do kościoła nieśli właśnie chrzestni. Bacznie zwracano uwagę na to jak zachowuje się niemowlę w czasie całego obrzędu, jaka jest pogoda, a także na inne elementy otocznia. Było to bowiem wróżbą przyszłego życia dla dziecka.
Do domu wnoszono dziecko ze słowami „wzięliśmy ci poganina, a przynieśliśmy chrześcijanina” lub innymi, podobnymi formułami. Następnie matka chrzestna brała dziewczynkę i dotykała jej rączką sprzętów kuchennych i przyborów do szycia, by ta była kiedyś dobrą gospodynią. Analogicznie, chłopczyka brał na ręce ojciec chrzestny i szedł z nim do narzędzi gospodarskich, czasem kładł na grzbiecie konia.
Chrzest w kulturze ludowej to także przyjęcie. Na tę okazję matka chrzestna przygotowywała kukiełkę, czyli specjalne pieczywo obrzędowe. Jedynym prezentem jaki wręczano dziecku były drobne pieniądze wkładane „pod główeczkę”. Na chrzcinach nie było muzyki i tańców.
Sprawdź także inne wpisy o ciąży i narodzinach.