Przedłużająca się zima wszystkim daje się we znaki. Chyba nie ma osoby, która choć raz nie westchnęła z utęsknieniem za wiosną, zazieleniającymi się drzewami i rozkwitającymi kwiatami. I choć zimowa pogoda jest dla nas męcząca, znosimy ten okres znacznie lepiej niż nasi przodkowie. Koniec zimy i wczesna wiosna to przednówek, czyli czas, kiedy zeszłoroczne zapasy już się wyczerpują, a na nowe trzeba jeszcze poczekać.
Przednówek – najcięższy okres w roku
Okresy głodu zdarzały się na wsi regularnie. Susza, zbyt duże opady, choroby czy inne klęski żywiołowe były przyczyną cierpienia biedniejszych mieszkańców wsi. Jednak co roku w lutym, marcu, a w gorszych latach, nawet w kwietniu przypadał czas, przed którym wzdrygał się niejeden – przednówek. W tych najgorszych momentach skromna dieta chłopów stawała się jeszcze bardziej uboga. Zwykle jedzono tylko jeden posiłek dziennie. Przygotowywano go z resztek pozostałych zbiorów, zepsutych owoców lub warzyw, pierwszych wiosennych roślin, które nadawały się do spożycia.
W wielu miejscach podczas przednówka pomagano osobom w najgorszej sytuacji. Na dworach wydzielano tzw. porcje. Nie brano za nie pieniędzy, ale chłopi w zamian za żywność zobowiązywali się do dodatkowej pracy podczas żniw czy innych prac na polu. Dzięki temu mogli przetrwać najgorsze okresy przedwiosennego głodu.
Co jedzono na wsi?
Jadłospis mieszkańców wsi nie był bardzo urozmaicony. Zawierał głównie potrawy z roślin i mleka, mięso czy jajka jedzono zwykle przy okazji ważniejszych świąt i obrzędów rodzinnych. Podstawą diety chłopa przez cały rok były ziemniaki, zboża, nabiał, kapusta, marchew, groch, karpiele, rzepa, owoce, zioła, a także owoce leśne i grzyby*. Z tych składników gospodynie domowe starały się przygotować rozmaite potrawy. Jadano ziemniaki z omastą i dodatkami, żur, potrawę z mąki i mleka nazywaną dziama, kaszę z różnymi dodatkami, gotowane karpiele, bób, groch.
Najważniejszym pokarmem był chleb, który gospodynie wypiekały trzymając się przekazywanych z pokolenia na pokolenie przepisów, ale także zakazów i nakazów związanych z wypiekiem. (Ten ciekawy temat z pewnością kiedyś rozwinę w osobnym poście.) Kiedy na przednówku zaczynało brakować mąki, do chleba dodawano mielonych żołędzi, kory brzozowej, igieł sosnowych czy obierek po ziemniakach. To zapewniało mu większą objętość i pozwalało zapełnić puste żołądki.
Podczas przednówka często jedzono lebiodę, uznawaną za chwast, z której gotowano zupy albo dodawano do kaszy. Przyrządzano liście pokrzywy, ostu, powoju czy rzęsy wodnej. W kuchni przydawały się także trawy rosnące na łąkach – mietlica, manna, a także perz. Wykorzystywano wszystko, co pozwalało przetrwać najgorszy czas w trakcie roku. Przednówkowe potrawy nie były zbyt odżywcze i z pewnością nie zapewniały wyposzczonym organizmom wszystkich wartościowych składników, ale pozwalały na przetrwanie do wiosny. Jej przyjście zapewniało piękną pogodę i zielony krajobraz, a co za tym idzie możliwość wypuszczenia bydła na pastwiska i pierwsze rośliny jadalne. Wiosna cieszyła jeszcze bardziej niż dziś!
* są to pokarmy wymieniane przez Bolesława Tynca na podstawie badań przeprowadzonych w powiecie gorlickim w 1891 (opublikowane w Ziemi Bieckiej Seweryna Udzieli w rozdziale Żywność).